Mój pierwszy aparat nazywał się prawdopodobnie Druh, chociaż, gdy dzisiaj patrzę na zdjęcia tegoż cuda znalezione w internecie, to wydaje mi się, że był bardziej metalowy. Skończyło się chyba na jednej szerokiej, zabezpieczonej papierem rolce szerokiego filmu. Mogłem mieć wówczas 7-8 lat. Niestety efekty tego debiutu zniknęły w mrokach przeszłości.
Kolejnym aparatem była Smiena. Mały poręczny aparacik, coś jak dzisiejszy kompakt. Pamiętam specyficzny, przenikający i zupełnie inny niż znane do tej pory – zapach tego aparatu. A może była to tylko woń jego czarnego futerału?
Z tego okresu pozostało mi trochę zdjęć.
Niestety długo się nim nie nacieszyłem. Zostawiłem go w cukierni po zakończeniu chyba 4 klasy podstawówki. Jak to często w życiu bywa radość i smutek stale się przeplatają.
W tym czasie zrobiłem też pierwsze zdjęcia z lampą błyskową. Cóż to była za lampa!? Na jednorazowe żarówki.Chyba nazywała się Amilux. Nie, nie – nie mam tak dobrej pamięci, ale od czego jest wujek Gógle?