Kak ptica
Poprzednio opisałem swoje wrażenia wizualne z lotu nad Złotoryją, teraz może kilka słów na temat przeżyć związanych z samą przygodą powietrzną. Tym bardziej, że dla mnie jako zwierzęcia typowo lądowego, przebywanie w małym blaszanym pudełku (a może żelazku?), pozbawionym z jednej strony drzwi, gdy silnik huczy, wiatr śmiga a świat momentami wpada w jakieś dziwne drgania, jest w pewnym sensie przeżyciem ekstremalnym.